Niech zdycha
Restytucja żubra jest hodowlą i podlega rygorom zasad zootechnicznych. Osobniki chore, stare, nienadające się do dalszej hodowli MUSZĄ być z niej usuwane.
Chłopaki i dziewczyny z „Zielonego Pokoju” – jak już oszacowali, że przypinanie się do uschniętych świerków w Puszczy Białowieskiej słabo się opłaca, jak już oddali w adopcję ponad 140 tysięcy nie swoich pszczół (po 2 zł za sztukę) – postanowili obronić żubra przed zabiciem, żeby spokojnie mógł sobie zdechnąć i zgnić. Wysmażyli „raport”, który jest wprost genialną kompilacją ćwierćcytatów i insynuacji. Ani chybi szykują nową akcję adopcji – tym razem kłaków z żubra (1 zł za kłak). I tak majątek pseudoekologów pójdzie w miliardy. Starzy ludzie mawiali, że tumanom nie wytłumaczysz, ale być może część otumanionych chwilę się zastanowi, zanim zapluje jadem ekrany swoich laptopów.
Żubr jest chroniony w Polsce od 1529 roku. Król Zygmunt Stary w Statutach Litewskich nakładał surowe kary pieniężne za ubicie go bez stosownego zezwolenia. W 1803 roku Aleksander I carskim ukazem nakładał na kłusownika za ten sam występek karę śmierci. Niestety w wolnej już Polsce w 1919 roku padł ostatni wolno żyjący puszczański żubr, a w 1927 roku ostatni żubr kaukaski. Koniec? Ależ nie! Mądrzy ludzie skupili ocalałe okazy z prywatnych zwierzyńców oraz ogrodów zoologicznych i odtworzyli gatunek, którego populacja liczy dzisiaj ponad 1700 sztuk, a każdego roku przybywa 200 nowych. […]
Cały tekst w styczniowym numerze “Łowca Polskiego”
![]() |
![]() |
![]() |
Paweł Biliński / fot. Rafał Łapiński.